Wielka Sowa i prawdziwek gigant

Korzystając z ostatnich już chyba gorących dni wybraliśmy się po raz kolejny w Góry Sowie. Po poprzednim, bardzo udanym wypadzie na Kalenicę bez wahania wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy. Postanowiliśmy wejść na Wielką Sowę. Z nieznanych nam przyczyn panuje jakaś dziwna moda na to miejsce, podobnie jak na Ślężę w Sobótce. Na weekend jeżdżą tu po prostu wszyscy i straszne są tłumy na górze. Szlaków prowadzących na tę wieżę widokową jest naprawdę mnóstwo, więc każdy może wybrać coś dla siebie. Z racji tego, że nie lubimy tłumów na szlakach to wybraliśmy taki, który prowadzi z miejscowości Lasocin (koło Pieszyc). Dodatkowo zachęciło nas stare wyrobisko górnicze, pokazane na jednej z mapek.
Mamy tu do dyspozycji dwa parkingi, jeden leśny, a drugi przy bardzo dużej agroturystyce "Cicha Woda". Obydwa darmowe i zaznaczone na poniższej mapce. Będąc na parkingu w zasadzie od razu jesteśmy na zielonym szlaku, którym się kierujemy do miejsca zwanego "Starą Jodłą".


Szlak, jaki wybraliśmy jest dość szybki, godzinka i jesteśmy. Nam zajęło to prawie 2,5 godziny, gdyż po drodze szukaliśmy grzybów - jak się później okazało - było warto. Ruszamy zatem. Mijamy po drodze stare wyrobisko górnicze, żadnej sztolni widać nie było (być może wszystko zasypane liśćmi), ale ewidentnie coś tutaj się kiedyś działo. Generalnie jest bardzo słabo widoczne ze ścieżki, więc przeciętny turysta nic tutaj nie zobaczy, ale wprawne kopalniane oko widzi :)



Po drodze mijamy grzybiarzy z pełnymi koszami, z tego względu też spróbowaliśmy poszukać, gdyż wcześniej takich planów nie było. Po dotarciu do rozdroża zwanego "Starą Jodłą" skręcamy w prawo na szlak zielono-żółto-niebieski ( na jednym z drzew jest napisane, że to tędy na Wielką Sowę). Kontynuujemy nim wędrówkę już na samą wieżę widokową.




Docieramy na szczyt. Chwila odpoczynku i wchodzimy na wieżę widokową. Wejście na wieżę jest płatne: 6 zł normalny, 3 zł ulgowy. Przy tej ilości ludzi co się tam przewija przez weekend, to ta wieża powinna być w środku wyłożona marmurami i poręcze powinny być ze złota. Tymczasem jest jak jest. Trochę to bez sensu, gdyż kilka kilometrów obok - na Kalenicy - też mamy wieżę widokową, tyle, że darmową. A widoki są dokładnie takie same :) No ale jak już przyszliśmy to i weszliśmy :)







Przyszedł i czas na powrót. Wracaliśmy jak zwykle na okrętkę, żeby nie iść tą samą trasą. Mniej więcej wyglądało to jak na mapce. Od Wielkiej Sowy najpierw w kierunku Kalenicy
1 - Wielka Sowa
2 - Rozdroże pod Wielką Sową
3 - Rozdroże nad Gołębiem
4 - Rozdroże pod Młyńskiem
5 - Stara Jodła


No i tak idziemy i idziemy, małą reklamówkę grzybów uzbieraliśmy. Trochę słabo. I tu nagle, przy samym szlaku - jest, pokazał się, grzyb gigant. Jak się okazało - jak na takiego wielkoluda, całkiem zdrowy. I tak oto kończy się kolejny udany wypad w Góry Sowie.

Jednakże, jeśli wybieracie w Góry Sowie, to bardziej polecamy wypad na Kalenicę:

Jeśli wpis się Wam podobał to polubcie naszego facebooka:
https://www.facebook.com/dolnyslaskpodrozezdalaodzgielku/

Jeżeli byliście w miejscach, które polecamy i opisujemy to zostawcie po sobie komentarz :)



Komentarze

Łączna liczba wyświetleń

Popularne posty