Pilchowice - zapora, mostek kapitański, most kolejowy i mały urbex
Pilchowice to wieś na pograniczu Pogórza Izerskiego oraz Gór Kaczawskich. Niewątpliwie jest znana z najwyższej w Polsce kamiennej zapory wodnej. Budowla robi niesamowite wrażenie swoją wielkością. Oczywiście, jak to zwykle bywa na Dolnym Śląsku to nie wszystko co ma do zaoferowania ta niepozorna miejscowość. Dzięki jej położeniu (Park Krajobrazowy Doliny Bobru) jest to teren bardzo atrakcyjny turystycznie. Jest gdzie pochodzić i co zobaczyć. Autem podjechać można pod samą zaporę, jest tam płatny parking. Za darmo samochód można postawić na dworcu kolejowym, który znajduje się nieopodal. Jest to miejsce bardzo popularne wśród weekendowych spacerowiczów, którzy przychodzą, robią zdjęcie zapory i wracają do domu, a szkoda bo są tutaj jeszcze inne ciekawe miejsca, które opiszemy.
Startujemy przy parkingu. Już przy nim pierwsza ciekawostka, czyli stara kopalniana sztolnia, niestety zasypana blisko po wejściu. Okolice Pilchowic to rejon bardzo bogaty w surowce, a co za tym idzie także w stare obiekty pogórnicze. Sama rzeka Bóbr, znana jest ze swojej złotonośności. Po profilaktycznym wejściu do sztolni udajemy się już w stronę zapory.
Następnie przechodzimy wzdłuż zapory i udajemy się szlakiem niebieskim na punkt widokowy zwany Kapitańskim Mostkiem. Tak jak wspomnieliśmy, ludzie przyjeżdżają tu typowo zobaczyć tylko zaporę, przez co szlak jest słabo oznaczony i bardzo mało uczęszczany - przez to jest zarośnięty i ogólnie zaniedbany, a szkoda. Ogólnie szlak nie jest wymagający - 3 km w jedną stronę (czyli około 1,5 godziny spokojny tempem). Krajobraz z punktu widokowego nie należy do tych co "zapierają dech w piersiach", bo sporo przysłaniają drzewa, ale tragedii nie ma.
Po powrocie na parking możemy także udać się wzdłuż drugiego brzegu i zobaczyć ciekawy most kolejowy, który przechodzi przez rzekę Bóbr. Około 1,5 km w jedną stronę, droga płaska można szybko dojść lub podjechać autem - po drodze miniemy wspomniany wcześniej dworzec kolejowy.
No i bonus, czyli zwiedzanie opuszczonego hotelu, który znajduje się w okolicach zapory. To chyba pierwszy urbex na blogu. Z zapory hotelu nie widać, gdyż wszystko przysłaniają drzewa. Wydaje nam się, że budynek jest jeszcze w całkiem stabilnym stanie, także chodzenie po starych kopalniach jest zdecydowanie bardziej hardkorowe.
To by było na tyle jeśli chodzi o Pilchowice, to naprawdę dużo chodzenia, także akurat na jeden dzień. W okolicach na pewno warto jeszcze udać się do Siedlęcina, gdzie czekają równie ciekawe atrakcje.
https://podrozezdalaodzgielku.blogspot.com/2018/04/siedlecin-wieza-ksiazeca-i-perla-zachodu.html
Zachęcamy do polajkowania facebooka:
https://www.facebook.com/dolnyslaskpodrozezdalaodzgielku/
Jeżeli byliście w miejscach, które polecamy i opisujemy to zostawcie po sobie komentarz :)
Warto też udać się zielonym szlakiem przez wąwóz do opuszczonego folwarku w Maciejowcu, wtedy to piesza wyprawa na cały dzień :).
OdpowiedzUsuńCoś ucięło. Robi się kółko - od podnóża zapory, wzdłuż Bobru, następnie wąwozem, opuszczonymi kamiennymi schodami (!) w lesie, ogląda folwark, w tym pałac i kaplicę (nie wiem, jak z dostępnością), dalej szosą przez malownicze okoliczne wsie, m.in. Pokrzywnik, następnie lasem wzdłuż brzegu jeziora, zahaczając o Kapitański Mostek, wychodzi się na koronie zapory :). Polecam.
UsuńNo to już następnym razem :) dziękujeny i pozdrawiamy ;)
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń