Eksploracja kopalni chromitu oraz wejście na Radunię - młodszą siostrę Ślęży
Gorąco! Ależ jest gorąco!
Ostatnie tygodnie na Dolnym Śląsku przyniosły upały rodem z tropików, +30 stopni na termometrach stało się normą. Co robić przy takiej temperaturze? Baseny i kąpieliska zapchane, że szpilki się nie da wcisnąć. Na szczęście została jeszcze jedna opcja - podziemia, których na Dolnym Śląsku nie brakuje. Z tego też względu udaliśmy się w okolice Sobótki, a dokładniej na Przełęcz Tąpadła, która jest najbardziej znaną bazą wypadową w tych okolicach. Jest tutaj bardzo duży parking - na zdjęciu poniżej można zobaczyć jak wygląda on w weekend - również ciężko szpilkę wcisnąć :) Jakie to "z dala od zgiełku" mógłby ktoś zapytać. I w tym tkwi cały szkopuł, wszyscy tu przyjeżdżają i idą na Ślężę, pozostałe szlaki są puste. Dosłownie PUSTE. Plan na ten dzień był prosty. Jedziemy na przełęcz. Tam zostawiamy auto (parking jest darmowy), ochładzamy się w kopalni, następnie wchodzimy na Radunię i do domu. Wypad okazał się bardzo udany. Można było w ciszy odpocząć, zobaczyć ciekawe miejsca i widoki. Poniżej jak zwykle zamieszczamy mapkę.
P - parking (Przełęcz Tąpadła) 1 - sztolnia dawnej kopalni chromitu 2 - Czernica 3 - Łysa Góra 4 - Radunia |
Zwykle staramy poruszać się szlakami. Jednakże tak jak widać w tym przypadku było to możliwe tylko częściowo. Z tego względu jeśli nie orientujecie się dobrze w terenie, lub nie korzystacie z telefonu z GPS'em, to nie jest to trasa dla Was. Aczkolwiek jest naprawdę bardzo przyjemna, lepsza niż nie jeden szlak na którym byliśmy. Mapy.cz pokazują, że ta trasa to około 2.5 godziny. Zdaje się jednak, że zajęło nam to więcej czasu, być może ze względu na temperaturę i zbieranie po drodze grzybów :)
Tak jak było wspomniane od parkingu udajemy się już szlakiem żółtym, po kilkunastu minutach dochodzimy do miejsca, w którym szlak mocno skręca - wtedy zaczynamy kierować się szeroką drogą leśną ku górze. W ten sposób docieramy do pierwszego punktu wyprawy - sztolni dawnej kopalni chromitu. Oczywiście eksploracja takich obiektów jest niebezpieczna, obudowa w wyrobiskach już dawno nie istnieje, na spągu zostały tylko podkłady po torach. Jednakże jako para inżynierów Górnictwa, nie mogliśmy takiego obiektu ominąć.
Samo wejście do sztolni jest raczej bezproblemowe, trochę strome na początku i oczywiście okratowane. Z kratami bywa różnie, niektóre otwarte tylko w okresie letnim. Ta akurat była otwarta, przekrój wyrobiska tej kopalni nie jest mały, można spokojnie iść wyprostowanym. Ponoć dostępne jest około 400 metrów sztolni. My przeszliśmy około 100 metrów do pierwszego zawału - za nim stała już trochę głębsza woda niż na buty trekkingowe, więc odpuściliśmy. Do pierwszego zawału w trekkingach, bez problemu. Miejsca takie dają niesamowitą ochłodę, szczególnie w takie upały. Zdjęć ze środka za dużo nie ma, bez porządnego oświetlenia telefonem mało co wychodzi. Kopalnia rudy chromu działała z przerwami od 1890 do 1943, eksploatacja była tu prowadzona na czterech poziomach.
Po zwiedzaniu kopalni udajemy się dalej ku górze, zobaczyć tu można jeszcze spory szyb oraz oczywiście pokopalniane chałdy. Idąc dalej docieramy do pierwszego szczytu - Czernicy (487 m n.p.m). W jedna stronę nawet fajny widoczek, przedstawiony na poniższym zdjęciu.
Chwila odpoczynku i ruszamy w dalszą drogę, na Łysą Górę (494 m n.p.m). Niestety widoki tam żadne, wszystko zasłaniają drzewa, gdyby nie one to naprawdę byłoby na co popatrzeć. Następnie dalej na Radunię, gdzie najlepsze widoki. Kornik Drukarz dotarł też tutaj i z tego względu dużo drzew jest powycinanych. Sam masyw Raduni zbudowany jest z serpentynitów (charakterystyczne zielone zabarwienie), ogólnie cała okolica jest znana z takiej właśnie budowy.
Jeszcze tylko powrót w dół stromymi schodkami i wracamy na parking, na takie temperatury to trasa więcej niż wystarczająca. Wypad uważamy za bardzo udany, super widoki, przyjemna trasa, zero ludzi. W miejscu wykonania powyższego zdjęcia jeden Pan rozstawił sobie hamak i cieszył się naturą i spokojem - oprócz nas był to jedyny turysta którego spotkaliśmy (aż ciężko uwierzyć patrząc po ilości zaparkowanych samochodów na Tąpadłach).
Jeśli chodzenie "na dziko" po dawnych obiektach górniczych jest dla Was zbyt hardkorowe, to dosłownie rzut kamieniem jest podziemna trasa turystyczna, gdzie takie zwiedzanie odbywa się w sposób zorganizowany:
Zachęcamy do polajkowania facebooka:
https://www.facebook.com/dolnyslaskpodrozezdalaodzgielku/Jeżeli byliście w miejscach, które polecamy i opisujemy to zostawcie po sobie komentarz :)
Komentarze
Prześlij komentarz